Ferie zimowe w Karpaczu

Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii w Piasecznie - Ferie zimowe w Karpaczu - 2015

17 stycznia wraz z Dyrekcją oraz naszymi Wychowawczyniami wyjechałyśmy na ferie zimowe do Karpacza. W tym roku nie musiałyśmy czekać na to zbyt długo, bo ferie rozpoczęły się dla naszego województwa już dwa tygodnie po świętach.
Z Piaseczna wyjeżdżałyśmy raczej niechętnie, ponieważ każda z nas wolałaby zostać w domu. Jednak w trakcie pobytu nasze nastawienie zaczęło się zmieniać.
Pierwszego dnia razem z naszymi Paniami udałyśmy się na tzw. zapoznanie z Karpaczem, czyli rekonesans. Trzeba przyznać, że chodzenie po górach z naszą, bądź co bądź marną kondycją nie było dla nas najprzyjemniejszą rzeczą. Po zapoznaniu z terenem poszłyśmy do Muzeum Zabawek, gdzie mogłyśmy podziwiać wiekowe zabawki, których chyba każda z nas nigdy wcześniej nie miała okazji zobaczyć. W muzeum tym mogłyśmy zobaczyć również przeróżne obrazy namalowane przez współczesnych malarzy.

No i zaczęło się – kolejny dzień to początek naszego prawdziwie aktywnego wypoczynku – przedpołudnie spędziłyśmy w Parku Linowym. Przyznam, że niestety nie wszystkie z nas odważyły się na ten wyczyn i na pewno teraz żałują. Natomiast, te które podjęły wyzwanie mogą być z siebie dumne, bo niewiele osób odważyłoby się chodzić na wysokości w okresie zimowym, kiedy to wszystkie przeszkody są oblodzone.
Nasz każdy dzień był doskonale zorganizowany od rana aż do późnego wieczora, dlatego na nudę nie mogłyśmy narzekać.
Oprócz aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu udało się nam odwiedzić wiele ciekawych miejsc, poznałyśmy kawałek historii i mogłyśmy podziwiać piękno naszych polskich gór. W samym Karpaczu zwiedziłyśmy Muzeum Karkonoskie Tajemnice, gdzie mogłyśmy m.in. zagrać na laserowej harfie, poznać zasady alchemii oraz stworzyć swój autorski, niepowtarzalny portret ducha gór.
Jeden z naszych wypełnionych po brzegi dni spędziłyśmy we Wrocławiu, gdzie zwiedziłyśmy Afrykarium – nowoczesny obiekt, w którym znajduje się przepiękne oceanarium. Tradycyjnie już odwiedziłyśmy wrocławską galerię – Pasaż Grunwaldzki, gdzie obejrzałyśmy film pt. „Annie”.
Trzeci dzień spędziłyśmy na warsztatach w pracowni rzeźbiarskiej, gdzie każda z nas własnoręcznie wyrzeźbiła a później według własnego pomysłu pomalowała Aniołka. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, na własnej skórze mogłyśmy się przekonać jak trudna i wymagająca jest to praca.
Kolejna wycieczka została zorganizowana do Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach, gdzie podziwiałyśmy wykonane z niesamowitą precyzją miniaturowe budowle m.in. Zamek Książ, który później mogłyśmy zobaczyć w oryginale.
Pomimo wiosennej pogody i ogólnego braku śniegu udało się nam kilka razy pozjeżdżać na nartach. Niestety nie wszystkie z nas spróbowały tego ekstremalnego sportu i mają naprawdę czego żałować. Następnego dnia udałyśmy się do miasteczka kowbojskiego Western City, gdzie mogłyśmy jeździć konno, rzucać lassem, strzelać z łuku czy też spróbować swoich sił na grzbiecie mechanicznego byka. Później uczestniczyłyśmy w napadzie na bank, podczas którego miałyśmy się przenieść w odległe czasy kiedy to Sheriff bronił miasta przed zagrażającymi mu rewolwerowcami i bandytami. Ponieważ pod koniec wyjazdu pogoda nam nie dopisywała, nasze Panie zorganizowały nam wycieczkę objazdową. Najpierw zwiedziłyśmy Zamek Książ w Wałbrzychu a później w Kamiennej Górze miałyśmy możliwość wcielenia się w postać agenta wywiadu i zbierania dowodów na istnienie tajnego laboratorium Hitlera. Projekt ten nosił nazwę Arado. Było to dla nas niesamowite przeżycie, gdyż w czasie zwiedzania podziemi strzelali, brali zakładników i prowadzili nas ciemnymi, mrocznymi korytarzami.
Oprócz wymienionych wyżej atrakcji w Karpaczu spotkałyśmy jeszcze pana, który w enigmatyczny sposób lewitował w powietrzu oraz Kubusia Puchatka.
Nasze wieczory, oprócz przyjemnych spacerów spędzałyśmy na łyżwiarskim szaleństwie i naturalnie na seansach filmowych. Oglądałyśmy historie z życia wzięte. Szkoda, że wszystko co dobre szybko się kończy 🙁 i tak też było z naszym pobytem w Karpaczu. No cóż pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że za rok pojedziemy tam znowu 🙂

{gallery}kronika/2015/01-25/{/gallery}